Miesiąc temu zapowiedzieliśmy Państwu komedię romantyczną, która dziś świętuje swoją premierę. Z tej okazji mamy dla Państwa krótki fragment książki oraz listę księgarni internetowych, w których powieść można zakupić w formie ebooka oraz książki w opcji druku na życzenie.
FRAGMENT 49 WESTCHNIEŃ TECI
Rozdzał 8. Komplement od ukochanego jest jak słowny pocałunek
Pół godziny później usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi naszego mieszkania. Otworzyła mama. To był głos jakiegoś faceta. Pomyślałam, że to tylko listonosz, którego tembr głosu łudząco przypomina głos szefa. „Albo zwariowałam na jego punkcie i mam omamy!”
Nagle dało się słyszeć pukanie do drzwi.
– Proszę, możesz wejść mamo!
Drzwi się uchyliły, a w progu mojego zabajzlonego pokoju stanął Arkady Kaminsky we własnej osobie.
Gdy go zobaczyłam, zakryłam głowę kołdrą. „Ryćkum-tyćkum, to niemożliwe!”
– Dzień dobry, Tekla – odezwał się.
Usłyszałam, że wchodzi do środka.
– Napije się pan herbaty, panie Kamiński? – serdecznie zaproponowała moja mamusia.
– Bardzo chętnie. Mamy troszkę do pogadania z Teklą, tylko muszę ją najpierw znaleźć w tym łóżku, w którym się przede mną schowała.
Mama zaśmiała się donośnie, a mnie zalała fala sromotnego wstydu.
Mój szef zatrzymał się blisko mojego łóżka i zapytał:
– To co? Może w końcu wyłożymy karty na stół?
To zabrzmiało bardzo poważnie.
Powoli wyjrzałam znad kołdry, żeby sprawdzić, czy się na mnie wściekł. Jego buźka była zafrasowana, lecz nie gniewna, więc odsłoniłam mu resztę swojej twarzy.
– Ja po prostu… – spuściłam oczy – źle się dziś czuję.
– Pisałem, dzwoniłem, trzeba mi było odpowiedzieć.
– Przepraszam.
Do pokoju znów zajrzała moja mama.
– A niechże pan usiądzie! – wskazała gościowi krzesło stojące przy moim biurku. Moim osobistym biurku! Przy nim zawsze zapisywałam moje pamiętnikowe wpisy i fantazje na temat Arkadego. Z przestrachem spojrzałam na blat, aby sprawdzić, czy nie ma tam mojego różowego pamiętniczka. Nie było… – Tekla, nie wygłupiaj się! – warknęła do mnie mamusia. – Wyjdź spod tej kołdry, ubierz się, a ja z panem porozmawiam w tym czasie.
Miała rację. Wyskoczyłam więc spod kołdry, sięgnęłam po moje wczorajsze, domowe ciuszki – spodnie i koszulkę – ogarnęłam wzrokiem bajzel w moim pokoju i znikłam w łazience. Najgorsze było to, że widział moją piżamę w jednorożce! „Teraz już kompletnie pomyśli sobie, że jestem bachorem!”
Mama zagadywała go o różne sprawy, a on grzecznie odpowiadał.
– Widzi pan jaka bałaganiara?! – rugała mnie przed nim, a jej donośny głos dosięgał mnie w łazience, gdy z bolącym brzuchem siedziałam na klozecie – to nie było na moje nerwy. Arkady przemilczał jednak odpowiedź na jej pytanie. Oboje dobrze wiedzieliśmy, jaki syf miał szef w swoim mieszkaniu.
– Nie wiem, co jej do głowy strzeliło, że… – paplała dalej na mój temat.
Wstałam i zaczęłam doprowadzać się do ładu. Szybko się ubrałam i rozczesałam moje skołtunione włosy. Nie było już czasu na makijaż, zatem Arkady miał zobaczyć nie tylko moje worki pod oczami ale i niedoskonałości. Pech chciał, że na środku mojego czoła, między oczami widniała czerwona „tilaka” nakreślona przez naturę.
– Chciałem to właśnie z nią wyjaśnić – mówił dalej do mamy. – Zaniepokoiło mnie to, że moja asystentka nie odbiera telefonu. Wczoraj była bardzo markotna. Martwiła się o panią…
„O nie! To już jestem ugotowana!”
– O mnie?!
– Tak, że źle się pani poczuła.
„Mamuś, nie wsyp mnie!”
– Ale mi nic nie jest! Ja się bardzo dobrze czuję! – prawiła zdumiona.
Kiedy wyjrzałam minutę potem z łazienki, Arcio miał nietęgą minę. Mama popatrzyła na mnie niezadowolona, pokręciła głową i wyszła. Zostałam z nim sam na sam.
– Usiądź, musimy wyjaśnić sobie pewną sprawę – wskazał mi łóżko. Powoli podeszłam tam i pokornie usiadłam. Miałam tylko nadzieję, że nie zacznie mnie ustawiać jak małolatę.
– Nie chcesz mi przypadkiem czegoś powiedzieć, odnośnie wczorajszego twojego pobytu w moim biurze po siódmej trzydzieści? I ucieczki jakieś piętnaście minut później?
Skąd on to wiedział?! Popatrzyłam na niego zdumiona.
– Tecia, w moim biurze są kamery.
Kompletnie o tym zapomniałam. „Zostałam ugotowana.”
– Powiesz mi coś?
Zerknęłam na niego, był zakłopotany. Przecież dobrze oboje wiedzieliśmy, że wyśmiał moje uczucia.
– Nie, mam nic więcej do dodania – odpowiedziałam. Skoro już wszystko wiedział, pewnie przyszedł powiedzieć mi, że mnie zwalnia.
– Zakochałaś się we mnie? – zapytał cicho, ale w jego głosie nie było ani śladu szyderstwa.
Przemilczałam jednak odpowiedź na to pytanie.
– Od jak dawna to trwa?
– Od wielu lat – wyznałam mu to w końcu.
Arkady uśmiechnął się i zakrył twarz dłońmi.
– Gdyby mi tego Julka nie powiedziała, niczego bym nie zauważył, poważnie – odpowiedział z uśmiechem. Jednak śmiał się ze mnie, jego twarz wyrażała rozbawienie.
– Może mnie szef teraz zwolnić – zabrzmiałam dramatycznie. – Już szukałam dziś nowej pracy i…
– Źle ci u mnie? – spoważniał.
– Nie, ale… – mówiłam do swoich dłoni i czułam, jak palę się ze wstydu – przecież szef nie chce, żebym z nim pracowała. Przecież powiedział szef, że tego jeszcze brakowało, żebym się koło szefa kręciła i… – urwałam, żeby się już bardziej nie pogrążać. Spuściłam nos na kwintę i zamilkłam.
– Nie przeszkadza mi to – odparł łagodnie.
Popatrzyłam na niego z zapytaniem.
– Nie przeszkadza mi to, bo nie jesteś natarczywa, ale pomocna. O rany! – przeczesał swoje czarne włosy dłonią. – Teraz już wiem, dlaczego byłaś dla mnie taka opiekuńcza.
– Niech szef skończy mnie pogrążać.
– Pogrążać?! – zdziwił się.
– Niech szef mnie po prostu zwolni.
– Nie zwolnię cię! Jesteś doskonałą asystentką!
Niedowierzałam mu, więc wygłosił pod moim adresem jeszcze kilka pochwał:
– Dbasz o porządek, zawsze jesteś pod ręką i wypełniasz moje polecenia bez żadnych zastrzeżeń. Poza tym zaczęłaś dla mnie jedną sprawę, prawda?
– Jaką?
– Urządzanie biura, pamiętasz?
– Tak.
– Zatem masz co robić.
– Poradzi sobie pan beze mnie.
Chciałam zapaść się pod ziemię ze wstydu, serce bolało mnie bardziej niż wtedy, gdy nie wiedział.
– Tekla, chyba mnie nie chcesz z tym wszystkim zostawić samego? – zabrzmiał tak, jakby mnie prosił o pozostanie.
– Szukałam już innej pracy…
– Nie rób tego. Wiesz, wpadłem na pomysł, żeby dać ci dziś urlop, żebyś sobie ogarnęła swoje sprawy. Przyjdziesz jutro?
– Nie wiem… może lepiej zakończmy to już teraz.
Posmutniał, ale domyślił się, o co mi chodzi.
– To przez to co powiedziałem. Wiem, jak to mogło zabrzmieć. Wyśmiałem cię… Ale teraz żałuję. Po prostu patrzyłem na ciebie pod innym kątem. Ale zrobiłem błąd w rachunkach i… przecież ty masz dwadzieścia pięć lat, a nie piętnaście! Nawet nie chciałem cię dopuszczać do pracy z architektem sam na sam, bo ja przecież jestem odpowiedzialny za ciebie. Twój tata prosił mnie, żebym cię pilnował jak oka w głowie.
– Słucham?! Jak mógł coś takiego powiedzieć!? Jestem dorosła! – wkurzyłam się nie na żarty. Ale w końcu mi się rozjaśniło w głowie. Arkady nie był zazdrosny o architekta, ale chciał mnie chronić przed ewentualnymi zalotami tego przystojniaka.
Fragmentu nagrania audio możesz posłuchać także tutaj -> https://www.youtube.com/watch?v=-pS67RaV41Y&list=PL-Wfhy80J6IkSGXNFAGVvO7qTWQZD2qfD&index=1&t=3s
GDZIE KUPISZ?
Empik -> https://www.empik.com/49-westchnien-teci-ewelina-c-lisowska,p1426926501,ebooki-i-mp3-p
Legimi -> https://www.legimi.pl/ebook-49-westchnien-teci-ewelina-c-lisowska,b1128082.html
Ebookpoint -> https://ebookpoint.pl/ksiazki/49-westchnien-teci-ewelina-c-lisowska,s_01ht.htm
Ebook Romanse Sklep -> https://ecl-pisarka.pl/index.php/kategoria-produktu/komedia-romantyczna/49-westchnien-teci/
Książki Ridero (druk na życzenie) -> https://ecl-pisarka.pl/index.php/produkt/49-westchnien-teci-ksiazka/
Tu jesteś:
- Strona Główna
- Zapowiedzi i Premiery
- Premiera 49 WESTCHNIEŃ TECI Eweliny C. Lisowskiej